sobota, 7 kwietnia 2018

Światło, którego nie widać


Wiosna! W końcu. Czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam. Jak się czujecie w te wiosenne dni? Ja mam tyle zajęć, że ciężko znaleźć czas na książkę. Na szczęście dni robią się coraz dłuższe więc myślę, że jakoś dam radę. Poniżej wstawiam Wam zdjęcie z pierwszego wiosennego spaceru w tym roku, pomimo, że mój luby nie jest zwolennikiem spacerów udało mi się go wyciągnąć na jeden :P a na koniec macie krótką recenzję książki. Miłej resztki weekendu!



A teraz recenzja
😊



Książka ta dostała nagrodę Pulitzera wszędzie mnóstwo opinii, że to najlepsza książka roku. Miałam wobec niej duże oczekiwania ale na oczekiwaniach niestety się skończyło. Jeżeli chodzi o moje odczucia to są one mieszane. Jednocześnie nie chciałam przestać czytać tej książki jak i mnie męczyła. Książka pokazuje złożoność charakteru ludzkiego. Faktem jest, że w książce jest bardzo duży wachlarz emocji. Mnie jednak trochę przerósł nadmiar informacji naukowych o falach radiowych, budowie radia (to zdecydowanie nie dla mnie). Jak każda książka w tematach wojennych szokuje mnie ilością przemocy. 

Książka głównie skupia się na historii dwóch osób dziewczynki i chłopaka. Poznajemy ich tak naprawdę jako dwójkę dzieci. Marie-Laure LeBlanc jest młodą, wrażliwą dziewczynką, która pomimo swojej ślepoty stara się brać z życia jak najwięcej. Dzięki ojcu jej życie jest ułożone ale też pełne radości. Drugą pierwszoplanową postacią jest Werner, który wychowuje się w sierocińcu razem ze swoją siostrą, chłopak odkrywa swój talent do naprawy odbiorników radiowych co pozwala mu uzyskać możliwość rozwoju. Obie postacie poznajemy co raz lepiej z każdą kolejną stroną. Poznajemy ich myśli, odczucia, obawy. 

Polubiłam dwójkę głównych bohaterów.  Niepewność Wernera w podejmowanych działaniach oraz pewność dziewczynki, że pomimo wszystko trzeba zrobić coś dobrego. Najbardziej jednak lubiłam postać Marie-Laure, sposób w jaki pojmowała świat pomimo braku wzroku, nauka topografii miasta z makiety stworzonej przez jej ojca. Nie wiem czy na jej miejscu ja miałabym tyle upartości i nie pozwoliłabym sobie się załamać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz