środa, 28 marca 2018

Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?

Dzisiaj trochę na poważnie. Po przeczytaniu tej książki długo nie mogłam się zebrać w sobie żeby coś o niej napisać. Przeraża mnie czasem ilość złych emocji, które posiadają ludzie. Jest to jedna z najbardziej wstrząsających książek jakie przeczytałam.

PONIŻEJ NA PEWNO SĄ SPOILERY.


Książka opisuje z rożnych stron historię koszmaru w ośrodku, przygotowań do procesu i samego niezwykle trudnego procesu z przesłuchaniami zastraszonych świadków.


Gdyby to była powieść stwierdziłabym, że autorka wyolbrzymia agresje powstałą w ośrodku. Jest to jednak reportaż a autorka właściwie w większości cytuje wypowiedzi wychowanków ośrodka i osób które miały z nim styczność. Nieczęsto wtrąca swoje własne przemyślenia.


Jest to opowieść o przyzwoleniu i o złych osobach. Przerażająca opowieść o cichym i głośnym przyzwoleniu na zło. Inaczej nie umiem tego nazwać. Dla mnie jest to nie do pomyślenia, że w miejscu gdzie dzieci miały być bezpieczne, uczyć się jak wygląda prawdziwe życie, miłość, wsparcie  - otrzymały tylko ból i strach oraz wyrobiły sobie patologiczne nawyki, które uniemożliwiają powrót do normalności. Rzeczy które działy się w ośrodku spowodowały nieodwracalne zmiany w psychice każdego z jego wychowanków. Książka pokazuje prawdziwe oblicze sierocińca z Zabrza prowadzonego przez siostrę Bernadettę. Pod rządami jej i jej poprzedniczki siostry Scholastyki w ośrodku miejsce ma duża ilość przemocy. Dzieci za każde swoje przewinienie dostają okropne kary. m.in. są bite aż do krwi menażką, zmuszane do jedzenia – jeżeli zwymiotują to muszą zjeść własne wymioty. Na noc są zamykane w pokoju z kratami, bez łazienki, dostają wiadro do załatwiania potrzeb fizjologicznych. Wielokrotnie nie są zamykani sami więc „załatwiają się” przy innych dzieciach co jest samo w sobie poniżające. Kolejną rzeczą, która mną wstrząsnęła jest brak jakiejkolwiek kontroli nad ośrodkiem. Każdy twierdzi, że kontrole powinna sprawować zakon. Serio?


Następną rzeczą jest znieczulica ludzi naokoło. Dzieci wielokrotnie wyglądały na bite, zaniedbane, wystraszone i nikt z tym nic nie zrobił. Jeżeli sygnalizowały dorosłym, że są bite Ci zgłaszali to do siostry dyrektor. Tej samej, która te dzieci biła. Wszyscy wierzyli w jej słowa, że dzieci wymyślają, że ona oddaje im całą siebie. Kolejną wstrząsającą sprawą  jest molestowanie w sierocińcu. Personel był świadomy zachowań starszych chłopców i nic z tym nie zrobił. Było to ciche przyzwolenie na krzywdzenie młodszych dzieci. Gdy siostry sobie nie radziły kazały silniejszym chłopcom bić słabszych.


Wychowankom tego ośrodka nikt nie pokazał co jest dobre a co złe. Jak więc oczekiwać od nich, że w dorosłym życiu będą to wiedzieć i nie dopuszczą się złych czynów?


Książka ukazuje konsekwencje pobytu w tym ośrodku, Tomasz jeden z byłych wychowanków ośrodka już jako kilkuletnie dziecko był gwałcony przez starszych wychowanków przez co w dorosłym życiu sam zaczął gwałcić w konsekwencji czego zabił małego Mateusza. Czy gdyby wydarzenia w ośrodku nie miały miejsca Mateusz by żył?


Książka pozostawia wiele pytań, niestety bez odpowiedzi.


Moja ocena? 10/10. Nie mogę inaczej. Za odwagę autorki, gdyby nie ona prawda o ośrodku nie trafiłaby do tak ogromnej ilości odbiorców. Może dzięki niej ktoś zatrzyma się na chwile i zobaczy co się dzieje naokoło niego. Może uda się zapobiec chociaż jednemu nieszczęściu.

czwartek, 22 marca 2018

Aleja Siódmego Anioła






Aleja Siódmego Anioła, książka, która bardzo mnie wzruszyła. Czytałam ją w okresie świątecznym – wtedy też rozgrywają się wszystkie wydarzenia opisane w niej. Książka porusza bardzo ważny życiowy temat, wybaczania samemu sobie. Nauczenia się, że nie jesteśmy idealni i zasługujemy na drugą szansę.


UWAGA. poniżej mogą znajdować się spoilery. KONIEC SPOILERU oznacza, że skończyłam spoilerować :P


W książce niesamowicie spodobał mi się jej klimat, magiczna otoczka wokół świąt i zimy. Park z posągami aniołów, którego opisy wielokrotnie pobudzały moją wyobraźnię. I pozwalały bardziej wczuć się w klimat książki. Na początku trochę irytowała mnie główna bohaterka, która została poturbowana przez życie i trochę się poddała. Irytacja najprawdopodobniej wynikała z mojego podejścia i z raczej pozytywnego patrzenia na świat. Książkę oceniam na mocne 8/10, zwłaszcza jak czyta się w okresie świątecznym gdy udziela nam się jej klimat :)


Główną bohaterką jest Julia, dziewczyna, która po nieszczęśliwych wydarzeniach zrezygnowała z własnego szczęścia. Uważa, że nie zasłużyła na marzenia ani na przebaczenie. Jej życie toczy się codziennie tak samo. Najważniejsza jest dla niej praca, w której projektuje witryny sklepowe dzięki czemu daje szczęście innym ludziom. Kobiety nie opuścił widocznie jej anioł stróż - zsyła na jej drogę właściciela sklepu, który desperacko próbuje zwiększyć obroty w sklepie. Wierzy, że stanie się to gdy Julia zaprojektuje jego witrynę w sklepie. Dziewczyna na początku nie widzi w tym żadnego celu. Twierdzi, że to będzie strata czasu i pieniędzy. Jednak po pewnym czasie daje się przekonać. Dzięki tej decyzji znajduje w sekretarzyku list napisany przez kilkuletniego chłopca. Postanawia dowiedzieć się czy marzenie opisane w liście się spełniło. Uporządkowany świat kobiety zaczyna się zmieniać. Kobieta obserwuje jak inni ludzie dają sobie drugą szansę. 

KONIEC SPOILERU


Czy uda jej się wybaczyć sobie i jakie wydarzenia sprawiły, że zamknęła się na całe szczęście musicie zobaczyć sami. Podpowiem Wam jednak, że autorka bardzo długo trzyma czytelnika w niewiedzy. Miłego czytania :)

Ps. niedługo wracam z pozycją, która mną wstrząsnęła i była chyba jedną z najsmutniejszych książek jakie przeczytałam.

piątek, 16 marca 2018

Dziewczyna z dzielnicy cudów.

Jestem tak pod wrażeniem tej książki, że aż nie wiem co napisać. Domyślni już wiedzą, że chodzi o dziewczynę z dzielnicy cudów Anety Jadowskiej.




UWAGA SPOILER.
Świat stworzony przez autorkę jak dla mnie jest to kosmos. Akcja dzieje się w Warszawie, ale nie takiej jaką znamy my. Autorka stworzy swoją własną Warszawę, która jest tak daleka od naszej jak to tylko możliwe. Pomimo tego czytając nazwy dzielnic, opisy miejsc moja podświadomość automatycznie przypisywała je do Warszawy, w której mieszkam. Autorka podzieliła miasto na dwie części Wars, część szalona i brutalna oraz Sawa uzbrojona w kły i pazury. 
Poza stworzonych światem zewnętrznym bardzo m się podoba główna bohaterka, Nikita - dziewczyna należąca do Zakonu pomimo zmagania się z demonami przeszłości i aktualnymi problemami myśli całkiem trzeźwo, co w jej sytuacji większości by się nie udało. Pomimo tego, że utraciła wiele osób, na których jej zależało, w momencie gdy pojawia się ktoś kto najprawdopodobniej zasługuje na jej zaufanie ona to widzi i stara się. Dziewczyna ma bardzo ważny cel w życiu, nie być taką samą osobą jak jej psychopatyczni rodzice.. 
Autorka w niezwykły sposób pokazuje złożoność duszy ludzkiej, pomimo tego, że jesteśmy zranieni i wmawiamy sobie, że nikomu nie zaufamy, że lepiej nam samym - zawsze nas ciągnie do drugiej osoby. O dziwo nie wygląda to tak, że facet się stara a dziewczyna czeka na objawienie (tak jak niestety w większości tego typu relacji w książkach) ona też stara się odnaleźć prawdę, przełamać się i pomóc swojemu wspólnikowi odnaleźć siebie. Relacja jest obustronna pomimo wszystkich niedomówień.
Ciekawą postacią jest przyznany Nikicie przez matkę partner. Dopiero pod koniec dowiadujemy się o nim czegoś więcej. Większość książki jest wielką niewiadomą, jedyne czego chce to pomagać Nikicie, wydaje się być bezbronny i uroczy ale tak naprawdę jest bardzo niebezpieczny. 
KONIEC SPOILERU

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, serdecznie polecam książkę i zachęcam do komentowania. A tymczasem mykam czytać bo ostatnio trochę choruję i nie zawsze mam ochotę, buziaczki. 

niedziela, 4 marca 2018

Światło między oceanami

Pół nocy myślałam o czym dzisiaj napisać. Aktualnie utknęłam na 6 tomie serii o Nocnych Łowcach - w moim ostatnim poście trochę mówię o tej serii. Po długich rozmyślaniach postanowiłam napisać o książce, która mną wstrząsnęła. 

Przy pierwszym podejściu do tej książki zatrzymałam się na 42 stronie i nie umiałam ruszyć dalej, lektura po prostu mnie nużyła.  Odłożyłam czytanie z myślą, że to chyba jednak nie jest lektura dla mnie, co było dziwne bo zazwyczaj czytanie dramatów przychodzi mi łatwo. Jakiś czas później obejrzałam film na jej podstawie i postanowiłam skończyć książkę.To była dobra decyzja. Książka na początku faktycznie jest nużąca ale im dalej tym lepiej. Wyczerpuje z emocji. W książce praktycznie nie ma złych ludzi. Są dobrzy ludzie, którzy dokonują złych wyborów. Serdecznie polecam książkę Dobry debiut autorki. Ukazuje ona mroczne zakamarki duszy człowieka jednocześnie udowadniając, że można poradzić sobie ze swoimi demonami i ujrzeć piękno świata. 


UWAGA. poniżej mogą znajdować się spoilery. Są poprzedzone słowem SPOILER i jednym akapitem przerwy, KONIEC SPOILERU oznacza, że skończyłam spoilerować :P

Główny bohater Tom Sherbourne nie może sobie poradzić ze wspomnieniami z wojny. Dlatego postanawia przyjąć posadę latarnika. Wydaje mu się, że w odosobnienie i kochająca żona przyniosą mu spokój i pozwolą pokonać swoje demony. Jednak ta dwójka zostaje wystawiona na ciężką próbę. Isabel nade wszystko pragnie zajść w ciąże, po dwóch poronieniach i wydaniu na świat martwego chłopca powoli traci wiarę, że kiedykolwiek zostanie szczęśliwą matką. I w tym momencie jakby los się do nich uśmiechnął do wyspy dopływa łódź z martwym mężczyzną i niemowlęciem. Od tej chwili oboje zaczynają podejmować złe decyzje próbując usprawiedliwić je dobrem dziecka. 

Moim zdaniem najbardziej ucierpiał w tej relacji Tom, który wziął na siebie wszystkie ich winy, zarówno swoje jak i żony. Jego miłość do niej była bezgraniczna. Pomimo wszystkich złych rzeczy, które go spotkały nadal ją kochał. Kochał ponad wszystko. 

KONIEC SPOILERU

Z tej książki nauczyłam się jednej ważnej rzeczy. Wybacza się raz, nienawidzić trzeba ciągle. 

ocena 7/10