Zacznę od tego, że… Nie lubię książek Johna Greena. Nie wiem czemu, w 99% zwyczajnie mi się nie podobają. Poniżej jest opisany ten wyjątkowy 1%!
Dzisiaj przybywam z książką z
mojej listy 44 do przeczytania. Jestem nią wprost zachwycona. Wydaje mi się, że
to z powodu głównej bohaterki, z którą się trochę utożsamiam. Ale od początku.
Książka opowiada o życiu z pozoru
normalnej dziewczyny. Toczy się ono jak większości standardowych nastolatków,
szkoła, dom, problemy rodzinne, przyjaciele, miłości i „clostridium difficile”.
To ostatnie to bakteria. Skutkiem
zarażenia się nią może być śmierć. Jest to największy lęk dziewczyny. Każdego
dnia w jej głowie pojawia się spirala myśli, która prowadzi do jednego miejsca
„śmierć przez zarażenie się „clostridium difficile”. Dziewczyna na różne
sposoby próbuje uniknąć zarażenia bakterią, na palcu zrobiła sobie ranę, z której
upuszcza krew za każdym razem jak do jej głowy wpada myśl o zakażeniu. Czyli
dosyć często.
Spirala myśli, która trawi
bohaterkę przez prawie całą powieść jest niesamowicie życiowa i rzeczywista.
Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Każdy z nas ma czasem myśli, które
tłoczą się wokół siebie jak spirala, która się zacieśnia, zacieśnia aż w końcu
nie ma miejsca na nic innego.
Powieść w większej mierze opiera
się na zbzikowaniu głównej bohaterki, jednak w tle ciągną się też inne ciekawe wątki. Jednym z
ciekawszych jakie występują są relacje rodziny Picketta a dokładniej ojca z
synami, z pozoru wydaje się, że ojciec nie do końca jest zainteresowany i
zaangażowany w rodzinne życie. Dopiero pod koniec książki okazuje się, że było
trochę inaczej. Kolejnym dosyć ciekawym wątkiem jest uczucie Azy do Davisa i
odwrotnie. Uwielbiam ich rozmowy, ich przeżycia i przygody, wspólne oglądanie
gwiazd, filmów o kosmosie. Ale tak brawurowe spieprzenie związku i uczucia
mogło się pojawić tylko w książce, jakby nie patrzeć, młodzieżowej. Najmniej
ciekawym, moim zdaniem, wątkiem było rzekome śledztwo w poszukiwaniu ojca
Davisa. No niestety ale śledztwem nie można nazwać znalezienia kamery i zdjęcia
oraz wzięcia pieniędzy no i kilku przypadkach, które po sobie nastąpiły co
skutkowało znalezieniem ojca chłopców.
Szkoda mi się zrobiło młodszego
brata Picketta. W pewnych momentach miało się wrażenie, że po zniknięciu
ojca nie do końca wiedział co się dzieje. Jednak chłopak był na tyle bystry i ogarnięty,
że zauważył podpowiedzi w notatkach ojca i poprosił o pomoc.
Ps. Dzisiaj odbieraj swój
pierwszy mondrivebox! Kolejny post będzie o moich wrażeniach odnośnie Boxu!